Deszczowo i burzowo. Na jednym z przystanków zauważyłem, że do ostatnich drzwi pcha sie gość z rowerem. Tramwaj nie był pełny ale mimo to nie wolno przewozić rowerów w środku. Już rozwinąłem mikrofon, już wcisnąłem przycisk już nabrałem powietrza do płuc żeby wygłosić sentencję, że rowerów nie wolno wprowadzać a tu jak nie błyśnie jak nie huknie. Przeraziłem się. To chyba był znak. Pozwoliłem gościowi wsiąść. I wszyscy spokojnie dojechali do celu swojej podróży. Ech serce sie we mnie odezwało