Dziś troszkę krócej było.A zleciało baaardzo szybko.Rano tylko miałem przez chwile nerwy na gościa.Jechał autem troszkę przede mną i nagle ciach skręca w lewo przez podwójną ciągłą bez kierunkowskazu i nawet bez spojrzenia. Niestety zdążyłem zareagować.Dzwonek, hamowanie, ludzie prawie wpadają mi do kabiny a koleś zatrzymał się kilka centymetrów przed torami.Jak bym nie dzwonkował to by wjechał i by było buuum, a jak bym nawet nie hamował to może by był ranny i to dość.Ale przynajmniej miałby nauczkę jak się jeździ po mieście.
Złość, adrenalina i nerwy przeszły dość szybko, bo w sumie takie „okazje” są prawie na porządku dziennym czy to z autem czy z pieszym.Kiedyś jeszcze krzyczałem ale stwierdziłem, że nie warto bo i tak nikt nie słyszy bo w sumie w kabinie siedzę.
Jutro znów pierwsza zmiana.A od 2 kwietnia upragniony urlop 😉