17:23 przystanek Abbey Street.
Tramwaj lekko się zakołysał. Motorniczy siedział w swojej nagrzanej kabinie i przyglądał się potokowi ludzi, którzy zamierzają po pracy do domu. Pomyślał, że to może jakiś elektryczny wózek inwalidzki. One są dość ciężkie i czuć jak taki czterokołowiec wjeżdża na pokład. Po kilku sekundach, pomimo działającej klimatyzacji w kabinie słychać było jakiś rumor w przedziale pasażerskim. Tomek spojrzał w lusterko. Coś jak by się trochę kotłowało ale nie było słychać krzyków. W tym samym momencie spojrzał na lewą kamerę ( w tych wozach nie ma lusterka zewnętrznego, są za to kamery).
Miał szczęście bo był to akurat zmodyfikowany model Citadis 401 który posiadał już kolorowe kamery i monitory o przekątnej 10 cali , które dawały dużo większe pole widzenia niż stare czarno-białe wyświetlacze o przekątnej 5 cali.
Z trzecich drzwi wyleciał mężczyzna, dosłownie wyleciał dzięki przyspieszeniu jakie dał mu kop w cztery litery od innego pasażera. Motorniczy otworzył wszystkie drzwi i czekał. Minęło 20 sekund, nikt nie podniósł alarmu, nikt nie nawoływał więc drzwi zostały zamknięte. Po przejechaniu 50m tramwaj zatrzymał się przed skrzyżowaniem na O’Connell Street i oczekiwał na sygnał zezwalający na przejazd przez główną arterię miasta.
Nagle rozległo się walenie w drzwi motorniczego. Ten obejrzał się , zauważył znajomą twarz sąsiadki. Ta szybko powiedziała tylko, że dwoje drzwi dalej leży kobieta która została kopnięta w głowę przez osobnika, który szybko ulotnił się z pojazdu kilka sekund temu. Ok, już działamy, pomyślał , chwycił za radio i zgłosił o zdarzeniu.Tramwaj ruszył. W tym samym momencie ktoś pociągnął za hamulec bezpieczeństwa. Jakie to szczęście, że hamulce awaryjne dla pasażerów są tak zaprojektowane, żeby działać dopiero po 60 sekundach. Motorniczy jest też w stanie zresetować ten hamulec z kabiny co oczywiście uczynił.
Na wozie podniosły się jakieś krzyki oburzenia w kierunku prowadzącego pojazd ale ten z zimną krwią włączył mikrofon i powiedział , że nie będzie zatrzymywał się na środku skrzyżowania, blokował całego ruchu w mieście w godzinach szczytu. Najlepszym rozwiązaniem będzie zatrzymanie się na przystanku, gdzie będzie lepszy dostęp dla służb ratowniczych. Tramwaj zatrzymał się na przystanku Jervis. Drzwi od kabiny otworzyły się. Ciężko było się przedrzeć przez tłum. Tylko zdecydowane silne ruchy ręką rozsuwały ludzi na bok. Kiedy dotarł na miejsce, kobieta siedziała na jednym ze składanych siedzeń. W ręce trzymała zakrwawioną chusteczkę jednorazową. Zapytana czy potrzebuje pomocy, odpowiedziała : „bueblhubleabe”. No tak, lekko nie będzie, mocno zamroczona środkami odurzającymi.
Ktoś z pasażerów, powiedział że dostała kop w głowę więc ambulans będzie potrzebny. Tomek przez radio zgłosił: kobieta , lat około 40 ale wygląda na 60, przytomna, krwawi z głowy, brak możliwości komunikacji z nią. Dyspozytor przyjął i zgłosił zdarzenie pod 112.
Z przeciwnego kierunku nadjechał tramwaj, z środka wysiadło dwóch kontrolerów biletów. Podeszli do motorniczego i pytają się gdzie jest ta kobieta, może uda się ją usunąć z pokładu i reszta będzie mogła kontynuować podróż do swojego miejsca docelowego. Motorniczy już miał się ruszyć, wskazać gdzie ona siedzi, kiedy owa pani przeszła obok nich i skręciła w najbliższy zaułek.
No cóż, wygląda na to że pomoc już nie będzie potrzebna. Ofiara się oddaliła, sprawca pewnie spotka ją z kilka minut i dalej będą kontynuować picie. Tramwaj opóźniony tylko 15 min.
Over.
Tak. Powszechne w Dublinie, ale nadal, po tylu latach, nienormalne dla mnie.