No więc powoli rozpocząłem dziś zakańczanie pracy. Tak nie oficjalnie poinformowałem mojego bezpośredniego przełożonego, że po urlopie w styczniu już nie wracam do pracy. Lubię gościa i dlatego to zrobiłem. Porozmawialiśmy chwilę i mam nadzieję, że nie będzie miał za to nigdy do mnie żadnych pretensji.
Wóz miałem całkiem sprawny, szybki. Raz dwa szybko zleciało. A na koniec dniówki wyłączyli jeszcze na chwilę prąd przez co miałem lekko opóźniony zjazd. W dodatku wystraszyłem jedna panią. Otworzyłem drzwi w drugim wozie i od razu tam sie udałem, żeby poinformować ludzi, że dalej nie jedziemy, awaria napięcia, nie wiadomo jak długo będziemy stać. A że na dworze ciemno a ja raz dwa stanąłem na stopniach to pierwsza kobitka która chciała wysiać zlęknęła sie mnie. Ale wszyscy zrozumieli, bo dość głośno to powiedziałem i opuścili pojazd bez słowa.