A miało być spokojnie. Zrobiłem 3 rundy dla kolegów, mało ruchów na zajezdni ale po 23 zrobiło się wesoło. Kolizja z osobówką. 4 panienki, 3 z nich pijane a czwarta nie widziała świateł i autko do kasacji a tramwaj trochę porysany. Motorniczy ranny, chociaż nie poważnie.
Gnaliśmy na sygnale (pomarańczowe koguty z przodu i z tylu)samochodem firmowym i nas policja zatrzymała.Fakt ze przekroczyliśmy prędkość dwukrotnie i jechaliśmy na czerwonych światłach ale przecież spieszyliśmy się do kolizji. I w dodatku kolega nie miał prawa jazdy przy sobie. Gdy już wszystko zostało opanowane, policja, straż i pogotowie się rozjechali ruszyliśmy do zajezdni. Dwa ostatnie tramy.
Gdy ja już bylem na miejscu kolega który jechał za mną zadzwonił i mówi ze gość jechał po torach,do czasu, aż urwał miskę olejową. Podążał za mną najprawdopodobniej. Przejechał aż 3 przystanki gdzie tory są równo z ziemią i zatrzymał się dopiero na podkładach. Szkoda staruszka. Przyjechała pomoc drogowa, auto ściągnęli. Motorniczy z tego zablokowanego tramwaju zabrał gościa na pokład a później odwiózł do domu swoim autem.