Ścigał się ze mną dziś jeden cwaniak na rowerze po mieście. Jechał pomiędzy szynami przeciwległego toru. Dałem mu fory, bo i tak bym wygrał. I co? I się wyje*ał (śmiech…a za plecami słyszałem jęk przerażenia przerażenia jednej pasażerki) bo najechał na jedną szynę a w dodatku była mokra i światełko się potłukło i rączka się rozcięła. I warto to było? Deszczyk kropił cały dzień dziś. Ot takie normalne Irlandzkie lato