Dziś o godzinie 9:20 zaczęliśmy pierwsze zajęcia w zajezdni na Sandyford. Długo się tam jedzie. Mój nowy środek lokomocji jest całkiem zwinny ale jedzie max 50km/h i zwie się Suzuki KatanaR :D. Przyjechałem troszkę przed czasem, bo nie wypada się spóźniać 😉 Na miejscu spotkałem znanego już z poprzedniego opowiadania Davida. Zaprowadził mnie do kantyny motorniczych. Całkiem przyjemny pokój wyposażony w lodówkę, zmywarkę, czajnik, toster, tv, komputer. Tutaj naprawdę można wypocząć podczas przerwy. Tylko dużej sofy brak, no ale już bez przesady ;P
Wybiła godzina 9:00 a ubranych „po cywilnemu” było nas tylko czterech. Jakie było nasze zdziwienie gdy dowiedzieliśmy się, że to już wszyscy. No to można nazwać już chyba ogromnym szczęściem. W nowym składzie znajduje się: były wojskowy który w armii przepracował 24 lata za kierownicą, kierowca z kopalni na północy Irlandii i jeszcze jeden kierowca z dość dużym doświadczeniem w przewożeniu towarów. Oczywiście imion nie pamiętam, boi jakieś takie inne niż nasze 😛
Dzisiejsze zajęcia były czysto teoretyczne. Dowiadywaliśmy sie na nich ile będziemy zarabiać, jaki mamy system bonusowy, jakie są zmiany, ile możemy chorować itd. A na koniec jeszcze było krótkie szkolenie BHP. Oglądaliśmy kilka filmów jak szybko pali się mieszkanie, stadion, samochód no i oczywiście uczyliśmy się używania gaśnicy CO2 i piankowej. No i to chyba tyle co dziś były. Jutro zajęcia rozpoczynamy o 7:00, będziemy zwiedzać zajezdnię no i może troszkę sie przejedziemy. Jutro część dalsza 😉