No więc wyglądało to mniej więcej tak:
Dowiedziałem się, że 18 kwietnia będą dni otwarte, co widać na wpisie wcześniejszym. Trzeba się zarejestrować itd. Więc zadzwoniłem do recepcji Luas’a do znajomej już „Kasi” i poprosiłem żeby mnie połączyła. Wszystko było OK dopóki nie doszliśmy do daty spotkania. Okazało się, że tylko 18 kwietnia można przyjść i innej możliwości nie ma. Najgorsze było to że od 17 do 22 kwietnia będę w Polsce na chrzciny i pierwsze urodziny mojej Karoliny. No i tłumaczę i pytam się czy nie da się coś przełożyć i niestety jakaś wredna……pani z którą rozmawiałem nie wyraziła nawet chęć dialogu i pożegnała się ze mną. No cóż praca ważniejsza pomyślałem, telefon do polski, do żony. Ona też stwierdziła, żebym nie przylatywał tylko mam się zapisać i koniec. No więc zadzwoniłem drugi raz do Pani Kasi 😉 i opowiedziałem jej o wszystkim. Stwierdziła, że chrzcin nie wolno przekładać i że oddzwoni do mnie za 10 minut. Czekałem cierpliwie, sekundy trwały jak minuty a minuty jak godziny. W końcu zadzwonił telefon. Zadzwonił…Pan David i poprosił mnie, żebym przyszedł w piątek na godzinę 10:45 na rozmowę. Byłem w szoku. Zadowolony podziękowałem bardzo jemu i Kasi za to, że mnie umówiła tak szybko.
Dziś już jestem po rozmowie, zadowolony, bez stresu. Trwało to może 15 minut. Pytania były standardowe. Dlaczego chcę tutaj właśnie pracować, jak poradzę sobie z jakimiś problemami, co zrobię gdy będzie wypadek itd. Najbardziej byli zadowoleni z mojego trzy letniego doświadczenia 😉 A później dostałem kilka informacji orientacyjnych takich jak to, że będę musiał zostać przebadany przez ich lekarza, że dostanę uniform, że są bardzo wczesne zmiany na 4.00 a.m. itd, jednym słowem, prawie żadna różnica w tym co miałem wcześniej. Dwie rzeczy lepsze to : nowoczesne tramwaje i pensja :D.
A teraz pozostało mi tylko czekać na telefon w przyszłym tygodni. Mam nadzieję, że będzie na TAK.