Strajku ciąg dalszy. Dziś tj we wtorek ósmego marca miał być kolejny dzień zatrzymania. Wczoraj od rana do godziny 23 trwały negocjacje,a żeby doszło do tych rozmów związkowcy postanowili odłożyć dzisiejszy właśnie strajk w czasie. Żądania motorniczych też oczywiście uległy zmianie. Wcześniej było to 50% podwyżki rozłożone na 5 kolejnych lat, co daje średnio 10% na rok. Dużo nie dużo ale jak pisałem wcześniej zawsze trzeba zaczynać z wysokiego pułapu, żeby było z czego zejść. Zarząd oferował 1-3% podwyżek (ale nie mówili w jakim okresie, więc pewnie też w przeciągu 5 lat). Na chwilę obecną związki wyszły z propozycją podwyżek 6% na rok. Niestety szef pozostaje przy swoim i jest nadal nie ugięty. Zasadniczo pokazał nam środkowy palec zrywając rozmowy. W gazetach krąży plotka, że będziemy głosować nad strajkiem całkowitym, czyli całkowite zatrzymanie aż do rozwiązania problemu. Czy do tego dojdzie? Sam nie wiem i nie mam pojęcia jak to się skończy.
Oczywiście nie omija nas fala „hejtu” w sieci. Większość z tych ludzi nigdy nie korzystała z tramwaju w stolicy a co niektórzy nawet w Dublinie nigdy nie byli ale wypowiedzieć zawsze się można. Niestety recesja skończyła się, zarobki idą w górę, ceny też nie zatrzymały się w miejscu. Czynsze podrożały o 50% w przeciągu 4 lat, ubezpieczenia samochodu poszło w górę o najmniej 50% a u co niektórych nawet 300% (ot tak, bo tak ma być pomimo bez szkodowej jazdy) . Firma zarabia kasiorkę, w przyszłym roku otwierają nową linie na której przewidywalnie będzie 25% pasażerów więcej na rok….a my tylko 6% podwyżki chcemy.