Nasza wyspa niczym się nie różniła dziś od Anglii. Paraliż na mieście. Przysypało porządnie. Tak bez mierzenia na oko ponad 10cm śniegu jak na ten region to zajebiście dużo. Dziś miałem dwa hamowania awaryjne, których nawet nie zgłosiłem bo jakoś nie znalazłem na to czasu 😉 Tutejsi kierowcy nie radzili sobie z lekko biała jezdnią. Do biura nie dojachało kilka osób, dzień wcześniej kilku kierowców pisało e-mail do dyspozytora, że mogą się spóźnić. Dziś na zmianę popołudniową trzech kierowców się spóźniło bagatela ponad dwie godziny. A mnie jeździło się całkiem przyjemnie.
Zdjęcia mówią samo za siebie jak było.
Takie warunki panowały od Tallaght do Blackhorse. Później wzdłuż kanału było trochę śniegu ale już nie sypało tak mocno. A po przekroczeniu przystanku Fatima człowiek zapomina, że gdzieś jest zima. Zielona trawka, słoneczko świeci