Jakiś czas temu pisałem na profilu facebookowym o możliwości pracy w nocy. Na czas przedświąteczny w weekendy uruchomiony został tramwaj nocny dla wygody pasażerów, którzy balują do późnych godzin nocnych. Zmiany te miały być tylko dla motorniczych ochotników, którzy odpowiednio wcześniej mieli się zgłosić. Niestety brakło chętnych i kilku motorowych musiało pracować jako „ochotnik”. Trafiło też na mnie niestety. Zmiana ta była liczona jako nadgodziny tj. normalne 9 godzin pracy plus 3 godziny extra. Stawka też nie banalna, bo 1.08€ na minutę, oczywiście przed podatkiem, który zostanie pobrany w wysokości 50%.
Noc minęła spokojnie, bez większych incydentów. Raz tylko musiałem wysadzić ludzi w połowie trasy, ponieważ jedna z uczestniczek nie wytrzymała tempa picia i oddała to co jadła wcześniej wraz z aktualnym drinkiem. Zjechałem do zajezdni, podmieniłem wóz i z powrotem na trasę. O 3:00 rano zapakowałem swój ostatni kurs z St.Stephens Green i ruszyłem. Ludzi do tramwaju wchodzi 350. U mnie było coś około 500 osób;) ale było wesoło,byli zadowoleni, śpiewali piosenki świąteczne. Najgorzej było się przebić przez Harcourt Street. Prędkość maksymalna jaką uzyskałem to było 3km/h. Przejazd wyglądał tak jak by wjechać do klubu nocnego i powoli się przepychać. Kupa ludzi, mnóstwo samochodów i rikszarze jeżdżący wzdłuż i w poprzek. Jak by tak się rozpędzić i 30km/h przelecieć 😀. Jak pisałem wcześniej, obyło się bez poważniejszych incydentów, kolizji i wypadku.
Mam nadzieję, że za rok już nie zostanę wybrany na „ochotnika”. Ostatni raz kiedy sam zgłosiłem się do pracy na dwunastogodzinną zmianę było to w 2008 roku tuz po moim przyjeździe do Irlandii.
Najgorsze jest to, że do pracy w niedzielę trzeba wrócić po niespełna 11 godzinach przerwy. Nockę skończyłem o 4:20 a do pracy w niedzielę mam się stawić o 15:10. Według kodeksu pracy powinienem mieć 11 godzin przerwy. Ciekawe czy ktoś to zauważył.