Jak to nie wiele trzeba, żeby zrujnować komuś Święta.
Zbliżenie na skrzyżowanie:
Ruszyłem z przystanku Jervis, sygnalizator na skrzyżowaniu przede mną wskazywał światło zielone/pionowe więc zacząłem przyspieszać. Nagle z za rogu budynku zaczął wyłaniać się cień, szybko poruszający się i coraz większy cień. Niewątpliwie był to samochód. Szybko oceniłem to na coś dużego w rodzaju TIRa lub dużej ciężarówki. Miliony myśli przebiegły przez głowę. Ręka automatycznie zaczęła hamowanie zanim o tym pomyślałem. Od wyjrzenia zza rogu dzieliły mnie metry. Cień pojazdu z lewej zbliżał się co raz szybciej do skrzyżowania i nie zamierzał się zatrzymać. Jak to będzie TIR to przywalę w kabinę lub w najgorszym wypadku w zbiornik paliwa zawieszony tuż nad ziemią-pomyślałem. A co wtedy? Czy wybuchnie jak na filmach? Czy zacznie się palić? A może nic się nie stanie tylko lekko się pukniemy? Lewa ręka nadal hamuje,już się prawie zatrzymałem, palce prawej ręki duszą dwa guziki hamulca elektromagnetycznego i trąbki naraz aż tu nagle wyłania się osobówka. I w tym momencie na moich ramionach pojawiły się mały diabełek i aniołek, takie same jakie znacie z kreskówek. Diabełek zaczął szeptać pierwszy :
-Wal pan śmiało, będziesz miał kilka dni wolnego, może jakieś odszkodowanie dostaniesz.
Na to odezwał się anioł:
-Nie widzisz, że kobieta prowadzi? Śpieszy się po prezenty dla bliskich. Pozwól jej spędzić czas świąteczny z bliskimi w domu a nie w szpitalu.
Kłębiły mi się myśli w głowie. Jednak ręka zadecydowała i wygrał anioł. Wyhamowałem, potrąbiłem nawet nie wyzywając za dużo i pojechałem dalej.
A wszystko trwało nie więcej jak 5 sekund. Muszę przyznać że warunki były wyjątkowo niesprzyjające kierującej Passatem. Jeden z sygnalizatorów był zasłonięty przez zaparkowaną ciężarówkę a drugi był mało czytelny z powodu słońca świecącego prosto w lampę. Oczywiście to wszystko nie zwalnia kierowcy ze szczególnej ostrożności. Ja przyjmuję zasadę, że jeśli sygnału/światła nie widać to się zatrzymuję i sprawdzam. Tak w samochodzie jak i w tramwaju. Cień rzucany przez samochód też mnie zmylił a to wszystko przez to, że o tej porze roku słońce jest dość nisko przez co cień rzucany przez przedmioty jest dłuższy.
Wszystko dobrze się skończyło, bez ofiar w ludziach i sprzęcie.
To sie nazywa doswiadczony kierowca. Brawa dla aniola 🙂