W piątek linia zielona mnie nie zaskoczyła. Znów był defekt. Tramwaj po prostu przestał jechać. Ta sama historia była w czwartek i znów powtórzyła się w sobotę wieczorem. Nad ta linia ciąży jakieś fatum od samego początku. Jakieś złe duchy czuwają żeby tramwaje nie jeździły zbyt regularnie. Pierwszy poważny wypadek był tam w 1900r kiedy to lokomotywa nie wyhamowała i prawie przeleciała przez budynek stacji Harcourt.
Na początku pracy Luas’a co dzień mieli jakieś awarie. Co dzień przynajmniej dwa wozy nie wyjeżdżały z zajezdni rano. A niby wszystko nowy 😉
Może to dlatego, że nie było „pokropienia”przez jakiegoś arcybiskupa znanego z polski 😉