Dzisiejszy wieczór spędziłem na „romantycznej” lini czerwonej. Zakupiłem pół litra 😉 napoju energetycznego a właściwie powinienem kupić tabletki na uspokojenie. Z nieba lunął potężny deszcz. Ale o 18 zrobiło sie spokojnie i ociepliło sie troszkę. No i jak poprzedni znów się przeliczyłem. Na trasie wyjątkowo spokojnie. Miedzy 18 a 19 w południowo zachodniej części miasta ( Belgard, Cookstown, Kingswood) nie było prądu. Kompletne ciemności. Domy bez świateł, latarnie wygaszone, nawet sygnalizacja drogowa całkowicie wyłączona. Jednym słowem egipskie ciemności. Jedynie gdzie nie gdzie było widać ogniska w oddali.
To ma być ognisko czy latarnia morska? A co do takich „ognisk” straż pożarna?
Straż na mniejsze ogniska nawet nie reaguje. Taki urok tego święta. Dorośli z dziećmi to podpalają więc chyba są świadomi zagrożenia.