Strasznie późno dziś zacząłem. Przyjechałem do pracy zmęczony i godzinę za wcześnie w obawie przed korkami, które tutaj są straszne. Rano tę trasę jadę 20 minut a w szczycie mój rekord to było 1h35minut. A to zaledwie 16km.
Jeden z nowych właśnie zrezygnował, dziś sie dowiedziałem. A jakie numery odprawiał to głowa boli. Przez jeden przystanek przejechał z pełną prędkością czyli 70km/h prawie jak pociąg pospieszny Podobno gość w ogóle miał klapki na oczach, hamował awaryjnie co chwile, jakiś taki nie dorobiony, do nikogo sie nie odzywał. No cóż oby takich jak najmniej