Pilot na nocy. Nawet sie nie napracowałem. Wystawiłem wozy, które zjechały. Czekała mnie jeszcze wyprawa po śmieci na przystanki „żółtkiem” 102N. Jak ja dawno nim nie jeździłem, chyba z pół roku – pomyślałem
Przyszedł pan Tadziu – śmieciarz o godzinie 1 w nocy wyruszyliśmy na łowy. Kabina na szczęście jest oddzielona, więc nie czuję tych wszystkich zapachów. Przejeżdżaliśmy przez centrum i poczułem lekki głód. W pobliżu była jeszcze czynna budka z Hot-Dogami. Heh o tej porze, na trzeźwo i w pracy to jeszcze nie jadłem.
Panie Tadziu, to pan sobie tu pozamiata dłużej i wysypie wszystkie śmieci z kosza a ja skocze sobie coś zjeść – powiedziałem
OK, nie ma sprawy nie spiesz się – odpowiedział Tadzio i zaczął sikać na przystanek biorąc przykład z młodzieży bawiącej sie niedaleko.
I tak to było w nocy. Ja najedzony 😉 a Tadzio ze świeżymi łowami w postaci kilograma puszek i kilku butelek po piwie zjechaliśmy na zajezdnię.