Wziu, wziu i wziu i już jechałem do zmiany, godzina 13.40. Dojechałem do przystanku PKS. Patrze przed siebie a tam stoją już trzy tramwaje. Nigdzie nie dzwoniłem, nikogo nie pytałem tylko od razu rzuciłem hasło na wóz – WYPADEK na trasie proszę opuścić tramwaj, ponieważ wygodniej będzie wysiąść na przystanku niż w krzakach. Jedni posłuchali inni zostali. Ruszyłem, przejechałem za skrzyżowanie i ustawiłem się w kolejce tramwajowej. Otworzyłem drzwi i reszta ludzików wyskakiwała. Zamknąłem kabinę i udałem sie na zwiady. Na miejscu była już policja a karetka dopiero co odjechała. A przyczyną zatrzymania była pijana starsza pani, która chciała odebrać sobie życie.
Najpierw chciała rzucić sie pod tramwaj ale jakimś cudem motorniczy jej uciekł.HEHEHE. Nie zrezygnowała. Z naprzeciwka najeżdżał autobus. No więc spróbowała kolejny raz ale źle wymierzyła bo odbiła się od ostatnich drzwi przegubowca ROTFL. Ktoś pomógł jej wstać. Wtedy nadjechał następny tramwaj. Kolejna próba i znów źle trafiła bo odbiła sie od drugiego wozu.
Relacja motorniczego (Mariana) drugiego tramwaju:
– Jadę sobie a tu jakaś baba idzie w moim kierunku. Już ją widziałem w lusterku, odbiła sie, przewróciła i zaczęła turlikać po asfalcie. Pomyślałem: No to już po nogach!! Zatrzymałem wóz podbiegłem do niej a ona wstała otrzepała się i chciała odejść.
Później telefon do dyspozytora i wszystko skończyło się tylko na strachu.
Morał z tego jest taki, że jak chcesz się zabić to skacz z wieżowca albo przynajmniej bądź trzeźwy jak rzucasz sie pod koła.
Zdjęć nie ma żadnych bo już wszystko było pozbierane jak przyjechałem. Tylko panowie policjanci robili fotosy i mierzyli długość hamowania itd.