Józek jest kretynem.I nie chodzi tu o to, że mieszka na Krecie. Wyjechał za mną a miał jechać wcześniej i już sie zrobił kłopot, bo nie ma gdzie się minąć. Na pętli poszedłem do niego i mówię, żeby jechał na moim czasie a ja pojadę na jego czyli dla pasażerów żadna różnica a my w karcie jakoś to rozpiszemy. Ruszyłem. Przejechałem jeden przystanek a ten kretyn jedzie za mną. I tak mnie gonił przez całe miasto. Dojechaliśmy na pętlę. Tam na szczęście jest ślepy tor na który wjechałem, żeby mnie ominął. A tu okazało się, że tak idiota przyspieszył, że nie wpuścił między nas innego tramwaju. I tak jeździłem za nim przez cały dzień. Największa kara jest jeździć za Józkiem, który nie zna się na zegarku, rusza opóźniony (chyba jest opóźniony) wlecze sie na trasie i nie podjeżdża na pętli początkowej na przystanek tylko czeka do końca.Na budce podczas przerwy lekko go upomniałem mimo, że nie jestem człowieczkiem konfliktowym. Gosia (pracuje na punkcie, bilety sprzedaje) sikała ze śmiechu jak z nim rozmawiałem.I sama później dodała, że z Józkiem jest coś nie tak. To tyle. A na koniec powiem to jeszcze raz. Józek jest kretynem