Oj dziś było długo, bardzo długo ;( Ale wytrzymałem. We wczesnych godzinach przedpołudniowych tj. około godziny 9 rano wsiadła do mnie chyba cała szkoła dzieci w wieku 7-11lat. Hałas niesamowity, nikt już z innych pasażerów prawie nie mógł się dopchać do środka. Przejechali trochę i zaczęli wysiadać. Dwa cykle świateł czekałem. Nikogo nie popędzałem, bo ja mam czas a emeryci mogę poczekać trochę, ponieważ chyba tylko oni zostali na wozie. Godzinę później również wsiadła szkoła ale tym razem już troszkę starsi, około 14 lat. Ci pasażerowie byli dość nie grzeczni, trzymali drzwi jak zamykałem co powodowało opóźnienie w odjeździe, próbowali otwierać drzwi podczas jazdy co znów powodowało rozłączanie jazdy. Dlatego zabawiłem się z nimi w przycinanego. Zamykałem drzwi w najmnije oczekiwanym momencie i w dodatku bez dzwonka :D. Ależ ja jestem złośliwy.
Dzionek był troszkę senny. Ruch niesamowity na mieście. Ludzi pełno a auto jeszcze więcej.
Na jednym ze skrzyżowań autka czekały na prawo skręt aż ja przejadę. I znalazł sie jeden baran co wyprzedził wszystkich i chciał zdążyć przede mną. No i zdążył sie zatrzymać. Szkoda, że mam odruch hamowania. W przeciwnym wypadku wybił bym temu idiocie na jakiś czas jazdę samochodem z głowy. Obiecuję, że następnym razem się poprawię.