Hihihih a jednak jakieś fatum krążyło przez ten cały tydzień. Dziś miałem pilota, czyli teoretycznie nudne siedzenie na
zajezdni.Już o godzinie ósmej zaczęły spływać pierwsze informację z trasy. Prawdopodobnie zerwana sieć. Dyspozytor dzwonił do mistrza na zajezdni a ja się przysłuchiwałem rozmowie. W tramwaju coś błysnęło i nie chce jechać. A dyspozytor nie był jeszcze w stanie określić jaki to numer wozu. Taki to z niego roztrzepany gość. A że awaria wydarzyła się prawie na wprost zajezdni to sieciowcy byli raz dwa na miejscu.Mechanicy wzięli ze sobą nowe sanki żeby założyć na pantografie, bo prawdopodobnie zostały uszkodzone. Wszystko trwało ponad godzinę. Dostałem polecenie, żeby odszukać tramwaj który miał zjechać tuż po dziewiątej gdyż motornicza z tego wozu miała o 11:30 ponownie wyjechać na trasę jako szczyt. Wszystko przebiegło w miarę sprawnie.
Wróciłem na zajezdnię. Tuż przed 11:30 wystawiałem wóz z kanału, a że na tym samym torze ustawiała się koleżanka do wyjazdu, postanowiłem zrobić jej lekki żarcik i dojechałem maksymalnie blisko. Później jeszcze tylko lekko raz na jazdę i delikatnie ją popchnąłem, odbiłem się i zatrzymałem kilka centymetrów od niej. Zamierzony cel został osiągnięty. Poszedłem do niej, chwilkę pogadaliśmy i wróciłem do mistrza. Kilka minut później pojawił się pan K, kierownik zajezdni i od razu wali do mnie:
– Panie Tomku, wie pan ile kosztuje gniazdo kol ? – zapytał i dodał – więcej jak magnetowid
-Grzecznie powiedziałem, że magnetowidy tanie są teraz – jeszcze nie orientowałem się o co chodzi.
-A jak doliczę prostowanie zderzaka to już trochę to wyjdzie – szybko dodał. Wtedy już wiedziałem o co chodzi. Zauważył jak
dojechałem i odbiłem się od poprzedniego składu. Wiem, że tak nie wolno ale wielu z nas tak robi czasem dla zabawy.
Obiecałem, że więcej tak już nie zrobię. Oczywiście wszystko było w formie wesołej ale stanowczej. Także poczułem się upomniany i postaram się dotrzymać słowa i tak nie robić.
No i najważniejsza kwestia dzisiejszego dnia. Dostałem odmowę w sprawie rozwiązania umowy z dniem 26 stycznia i muszę czekać cały termin wypowiedzenia czyli do 30 marca 2008 roku. Jest mi strasznie przykro bo 30 stycznia o 20:30 startuje samolot i jak nie będzie żadnej katastrofy to ja będę w nim siedział. Z kierownikiem rozmawiałem i powiedział, żebym się nie martwił, żebym próbował jeszcze raz coś napisać a jak nie to porzucenie pracy zrobić i tyle. Przecież nikt tam (w Irlandii) panu nie będzie sprawdzał dokumentów a nawet gdyby to sie pan jakoś wytłumaczy-pocieszył mnie.