Nie lubię poniedziałków a szczególnie po wolnej niedzieli. Chyba nikt nie lubi poniedziałków.
Dziś zasypało troszkę miasto.
Kilka minut przed ósmą wozik zaczął szarpać na rozruchu i właściwie jechał i hamował tylko jeden wóz. I tak ciągle się zastanawiałem, gdzie wysadzić ludzi. Ku mojemu zaskoczeniu nikt nie przyszedł i nie marudził, że źle jeżdżę bo szarpie. Co przystanek ktoś dochodził.Najbardziej szkoda mi było matek z dziećmi których kilka naliczyłem. No i stwierdziłem, że dojadę aż do pętli i dopiero stamtąd zjadę awaryjnie i tak właśnie uczyniłem. Może dzięki temu może ktoś miał miłe rozpoczęcia tygodnia. No i ja na koniec dniówki też już byłem zadowolony. Sobota coraz bliżej.