I znów linia zielona. Chyba na stale tu zostanę 😉 cicho, spokojnie, lumpów nie ma. Rano tylko straszny tłok. Na którymś z okrążeń podszedł do mnie chłopak z Litwy. Pokazał kartkę a tam napisane ze torbę zgubił i ze na zajezdni jest i żeby mu oddać. Zadowolony był jak zacząłem gadać do niego po polsku 😉 dogadaliśmy się nieźle a ze akurat szedłem na przerwę to się chłopak zabrał ze mną. Torbę odzyskał. I zadowolony opuścił nasz teren.