i ujęło mu dwie nogi, odcięło głowę i zmiażdżyło część tułowia.
Taki los spotyka smyka, który z torów wnet nie zmyka
Ale poetycko mi się sypnęło z rękawa. Na zielonej jest mnóstwo lisów. W drodze do miasta spotkałem całą rodzinkę. Mamę lisa, tatę lisa i pięcioro małych lisiątek. W drodze powrotnej z centrum jedno ze szczeniąt chyba się zgubiło i czekał na tramwaj, żeby do domu dojechać ale czekał w niedozwolonym miejscu czyli na główce szyny. I tylko było słychać taki dziwny dźwięk jak coś się miażdży. No cóż tak to bywa.
I co hamulce nie dzialaly, zeby zatrzymac sie przed liskiem????
Byłem na tyle leniwy, że nie chciało mi się hamować 😉 poza tym wybrałem bezpieczeństwo pasażerów niż życie jednego małego liska których w tym regionie jest w nadmiarze. Gdybym nagle zahamował, ktoś by się przewrócił, złamał rękę, skręcił kark itd i same kłopoty.
Byl tak maly, ze nie bylo go wczesniej widac, tylko przed sama maska rozumiem…
Niech tak będzie.Był malutki,szczeniak.Człowiek też by chyba nie miał zbyt dużych szans.Jak pędzisz 70km/h o 23 na łuku to naprawdę masz małe pole manewru. A tak poza tym to już nawet śladu na szynie nie ma. Za to po drodze leży kilka innych szkieletów które powoli się rozkładają
A mi się kiedyś zdarzyło zaobserwować małego kociaka przy drodze ze Sligo do Donegal. Jak jechałem w jedną stronę, kociak bawił się na poboczu drogi szybkiego ruchu. W drodze powrotnej (parę godzin później) obejrzałem go sobie od środka, w postaci dwuwymiarowej planszy. A taki był fajny, no…