W marcu przeszedłem przemianę życiową. Między innymi zamiast ciągłego grania na kosoli PSP zacząłem czytać książki. Każdy zawsze mnie kojarzył „a to ten z grą”. Grałem lub oglądałem filmy przy każdej okazji, na przerwie, na końcowych przystankach, w ubikacji itd. Od prawie trzech miesięcy konsolę Sony zamieniłem na książkę. Na początek poszedł Czerwiński. Następnie jakaś komedia, później sensacja. Podczas czytania w kantynie każdy zadawał mi pytanie czy to „50 twarzy Greya”. Tak mnie to zaciekawiło, że i za tę książkę się wziąłem. A później tom drugi i trzeci. I tak czytałem czasem z rumieńcem na twarzy a w pracy słyszałem mało pochlebne komentarze. Po przeczytaniu prawie 2000 stron zastanawiam się, czemu ta książka to taki hit lub bestseller jak kto woli. Na pewno na rynku jest wiele książek pornograficzno erotycznych z zabarwieniem SM. Twierdziłem, że przeczytam wszystko oprócz Harlequina i chyba sam sobie zaprzeczyłem. Pięćdziesiąt twarzy to taki nowoczesny Harlequin ale młodszy, nowocześniejszy i ciekawszy. Pościgi, strzelanina, porwanie, dużo pieniędzy, podróże i takie tam różne.
A tak poza tym czytać warto. A teraz do biblioteki, bo tu w Dublinie w każdej bibliotece mamy kilkadziesiąt polskich tytułów.
To teraz koniecznie musisz sobie kupić kindle 😉
Skojarzyło mi się z Forrestem Gumpem, kiedy pewnego razu postanowił sobie pochodzić. Najpierw poszedł za miasto, potem przeszedł do sąsiedniego stanu, potem do kolejnego… Chyba tak obszedł pół Ameryki, znalazł naśladowców, został guru. Tylko w końcu mu się chodzenie znudziło. Tak trzymaj!
Żadnej elektroniki, tylko czysty papier. Jak będzie kiepska to się przyda w lesie a co zrobię z kindle?
no i dobrze! ciekawe skąd takie nagłe zainteresowanie książkami ;))
Żadnej elektroniki, tylko czysty papier. Jak będzie kiepska to się przyda w lesie a co zrobię z kindle?
Jest rozwiązanie: Kup Kindle a 50 twarzy papierowe zostaw do… twarzy