Poniedziałek, godzina 17:02 wjeżdżam na przystanek Heuston. Setka ludzi wysiada i biegiem na dworzec kolejowy, żeby zdążyć na pociąg, który zawiezie ich do domu. Tuz przede mną na przejściu dla pieszych przez tory zauważam panią w średnim wieku z ciemnymi okularami na nosie, dużą czerwoną walizką, białą laską i psem przewodnikiem. Czekam i obserwuję ale nikt jej nie chce pomóc. Pewnie usłyszała, że tramwaj przyjechał i nie ruszy się dopóki nie pojadę. Poczekałem aż wszyscy wysiedli, następni wsiedli, wtedy wstałem, wyszedłem z tramwaju i wolnym krokiem udałem się do niewidomej. Wziąłem torbę do ręki, panią złapałem za ramie i poszliśmy na stację. Na szczęście byłem dwie minutki przed czasem więc nie zgłaszałem dyspozytorowi opuszczenia mojego pojazdu. Niezmiernie zadowolona pani podziękowała a ja wróciłem do „czynności służbowych”.
Ale ze mnie samochwała 😉 Ci co siedzieli z przodu z zainteresowaniem patrzyli co robiłem ale żadnych komentarzy nie było.
Polak potrafi! 😉
Bardzo mi sie to podoba 🙂
Jest podobnie w grodzie nad Wisłą .