Na początku usłyszałem jakieś wrzaski, krzyki. Tramwaj był dość pełny i w lusterku nic niepokojącego nie zobaczyłem. Niestety nie mamy też podglądu na kamery wewnątrz pojazdu więc mogę tylko polegać na lusterku. Nikt z pasażerów też nic nie zgłaszał więc nie było co panikować. Niestety krzyki nie miały końca a i w tramwaju robiło się luźniej.
W końcu mogłem dojrzeć parę , lokalnego żula i żuljetę. Pani ta wyzywała swego towarzysza podróży od różnych , kazała oddać sobie pieniądze, krzyczała że zaraził ją STD ( choroby przenoszone drogą „puciową” 🤣). Kolejny przystanek, otworzyłem wszystkie drzwi. Może powiew świeżego ostudzi trochę jej agresję. Niestety nie pomogło, nie wysiedli i ona się nie uspokoiła.
Zgłosiłem sprawę do dyspozytora, poprosiłem o interwencję ochrony. Powiedziałem , że mamy „domestic” na pokładzie. Skrót od domestic violence – przemoc domowa. Niestety ochroniarze byli dość daleko z przodu, druga ekipa była za mną kilka przystanków a kolejna właśnie była na przerwie.
Ciągle obserwowałem awanturującą się parę. W pewnym momencie kobieta uderzyła go butelką. Facet twardy ani drgnął a butelka była solidna, bo to była nieotwarta butelka z winem. Myślałem, że gość zaraz jej odwinie i będzie gruba awantura. Jakaś dziewczyna weszła między nich ale nic to nie dało, dobrze , że ona nie zarobiła . W końcu kobieta wysiadła . Na następnym przystanku wsiadła ochrona. Było już po sprawie.