Po przerwie na przystanku Redcow przejmowałem tramwaj od kolegi. Gdy już nacisnąłem przycisk zamykania drzwi podeszła do mnie kobieta i powiedział, że jest tutaj dziewczynka która jedzie sama i chyba się zgubiła. Otworzyłem drzwi z powrotem i poszedłem zbadać sytuację. Okazało się , że faktycznie, jest jedenastoletnia dziewczynka, której siostra wysiadła 11 przystanków wcześniej (!) . Zgłosiłem sprawę przez radio. Dyspozytor nakazała jechać do końca a tam miała czekać Garda.
W międzyczasie zgłosili się ludzie z ochrony i powiedzieli, że przejmą ją na Belgard. Na przystanku już czekali ochroniarze, zabrali ją do auta i zawieźli na posterunek policji.
Siostra znalazła się po godzinie. Szukała swojej młodszej podopiecznej w centrum też na posterunku policji.
Jedenastolatka miała odwagę jechać tak długo. Ciekaw jestem tylko jak to się stało, że dziewczyny się rozdzieliły. Ale to już będą wyjaśniać stróże prawa.