Jak każdy motorniczy wie a inni ludzie się domyślają tramwaje mają najdoskonalsze systemy hamowania we wszystkich pojazdach na świecie. Co najmniej dwa niezależne hamulce. Jeden, elektrodynamiczny czyli hamulec roboczy/zwykły tzw „hamowanie silnikiem”, drugi hamulec szynowy czyli po prostu duży elektromagnes, który przyciąga się do szyny i trzeci hamulec bębnowy, który załącza się przy prędkości około 3k m/h i zaciska na osi/bębnach. Do odhamowania tego trzeciego potrzeba prądu. Więc w przypadku braku napięcia w sieci, hamulec ten automatycznie się załącza. To tak w skrócie, w teorii, chyba w miarę prosto. Ale nie o tym.
Któregoś pięknego dnia jakiś mądry z biura wywiesił kartkę, żeby nie używać hamulca szynowego w celu zwolnienia lub zatrzymania się. Do zatrzymania się należy używać wyłącznie hamulca roboczego lub w ekstremalnych sytuacjach, hamulca awaryjnego. Natomiast hamulec awaryjny składa się z : maksymalnego hamulca roboczego, hamulca szynowego, hamulca bębnowego i piachu. I tu rodzi się moje pytanie po co w takim razie inżynierowie zainstalowali przycisk samodzielnego hamulca szynowego, kiedy można go używać. Tak czy inaczej jest częścią hamulca awaryjnego więc po co używać awaryjnego za każdym razem kiedy jest ślisko lub troszku za szybko dojeżdża się do przystanku.
Nudne to i maślane ale musiałem z siebie wyrzucić. Dręczyło mnie a tak naprawdę nie wiem do kogo udać się z tym problemem. Muszę chyba znaleźć autora tej notatki i z nim porozmawiać.