Dziś zakończył się jeden z najdłuższych strajków komunikacji miejskiej w Dublinie. Śmiem nawet stwierdzić, że był to jeden z dłuższych strajków jakichkolwiek w Irlandii trwających tak długo.
Za przyjęciem propozycji z sądu było 66% kierowców a przeciwko 34%. Kiedy rozpoczynaliśmy naszą batalię o podwyżki wszyscy byli w wyśmienitych nastrojach i pełni optymizmu. Gazety i inne media huczały na temat naszych żądań. Wcale im się nie dziwę ponieważ na początku nasze postulaty wynosiły 53% podwyżki w przeciągu 5 lat plus wiele innych benefitów. Nasze żądania dość szybko zostały zweryfikowane i zeszliśmy do 25% podwyżki. A dziś? Dziś dostaliśmy ofertę 18% podwyżki według mediów. Według nas jest to 2,5% na rok plus bonus na koniec każdego roku w wysokości 6,5% w dodatku w tym roku go nie otrzymamy ze względów oczywistych.
Według mnie, prywatnie, osobiście i tak nie jest źle. Tylko, że Ja wywodzę się z kraju Słowian, gdzie każdy jest poniżany i wykorzystywany do granic możliwości, straszony że na moje miejsce jest dziesięciu innych itd. Za 5 lat osiągnę pułap zarobku w wysokości 50.000€ brutto.Jeden z klegów powiedział ładnie: „Chłopaki, przeciez my tylko jesteśmy motorniczymi a nie pilotami samolotów”. Szkoda, że nie nagrałem go na początku całej tej akcji 😉
Startujący kierowca w naszej firmie za tę samą prace będzie miał wypłatę w wysokości 29.000€ na rok brutto. Jest to ogromna przepaść za te samą pracę. Dodam, że był to jeden z naszych postulatów bronionych do końca, żeby nowi zarabiali więcej. Niestety nie udało się.
I tak…miałem już umówioną wizytę w salonie Bentley na wybór koloru mojego kolejnego samochodu, na lotnisku w Dublinie czekały prywatne odrzutowce dla każdego motorniczego. Takie były plany w styczniu. A skończyło się na podwyżce wielkości dwóch tanich butelek whisky na miesiąc. Whisky tutaj jest tańsza od wódki 😉
Wojna się skończyła a może tylko kolejna bitwa? Szef na jakiś czas zostanie, niestety nikt na niego nawet nie spojrzy a co niektórzy czasem naplują. Mam nadzieję, że do końca roku ten gość się ulotni i pójdzie psuć inną firmę.
Uff, chciałoby się napisać. Wreszcie koniec batalii 😉 Co prawda od dość dawna nie jeżdżę LUAS-em, niemniej jednak każdy Wasz strajk uderzał we mnie pośrednio, bo zwiększał czas dojazdu autem (wiadomo – LUAS nie jeździ – więcej aut na drodze, zwłaszcza w godzinach szczytu).
Dobrze, że cokolwiek wywalczyliście. Dwie flaszki whiskey miesięcznie pozwolą zapić smutki, a kieliszeczek wypity przed pracą sprawi, że nudna szychta za pulpitem wagonika będzie trochę mniej nudna 🙂