Na tym polu nigdy nie było, nie jest i nie będzie łatwo, chociaż przyznam, że to dość mocno zależy od szerokości geograficznej . Wczoraj w Teleexpresie usłyszałem, że motorniczowie w Bydgoszczy będą mieli kurs/przeszkolenie z rozwiązywania konfliktów. Przydatna rzecz moim skromnym zdaniem.
Pamiętam jeszcze z Częstochowy, staliśmy na Al.Pokoju, zerwana sieć, tramwaje stoją, my we trzech (motorniczych). Podchodzi do nas chłopak i grzecznie się pyta: -Co się stało? Może mi panowie powiedzą, za ile tramwaje ruszą? Zanim zdążyłem ruszyć ustami, aż wstyd powiedzieć, kolega motorniczy mu odpowiedział:
-A ch*j Cie to obchodzi. W 3 sekundy się ulotniłem, żeby przypadkiem nie zostać „spokrewnionym” z tym kut**em z pracy. Inaczej go nie można nazwać. No i się później nie ma co dziwić, że ludzie mają takie a nie inne zdanie o nas. Ale to w Polsce.
Co do Irlandii, to zupełnie inna sprawa. Wsiadając/wysiadając z autobusu każdy mówi dziękuję, w tramwaju rzadziej ale się zdarza 😉 każdy każdego za coś przeprasza, jest milej, przyjemniej cieplej, radośniej. Motorniczy udziela informacji jak najdokładniej tylko może, czasem niektórzy pytają się o drogę właśnie motorniczego a ten przez radio zwraca się z pomocą do innych jeśli sam nie jest zorientowany.
tom chcesz wrocic do cz -wy tesknisz
Jeszcze się taki motorniczy nie narodził co by każdemu pasażerowi dogodził (no chyba że pasażerce He He
Hej
Bardzo milo czyta sie twojego bloga!
Mam nadzieje ze kiedys spotkam cie w kabinie:-) czekamy na wiecej, pozdrowienia z krancowki tej gorszej, wikingowej linii (tallaght).
Witaj!
Co do dobroci i pozytywnego nastawienia to chyba nie tylko cecha motorniczych/kierowców ale generalnie ogółu w Irlandii. I taka postawa się podoba.
W Polsce rzeczywiście bywało z tym różnie ale z drugiej strony można przyjąć, że kierowcy np. autobusów miejskich mogą być opryskliwi w związku z zarobkami czy też nie najlepszym taborem (chociaż teraz jest już zdaje się znacznie lepiej na tym polu). Ja bym chyba był znudzony gdybym jeździł jakimś starym, tłuczącym się tramwajem/autobusem po ciemnych i brudnych dzielnicach przykładowo Chorzowa, Świętochłowic czy Katowic. Dzień w dzień ta sama trasa, nie wiem jak bym reagował na pasażerów. No ale jak ktoś jest z natury dobry, to poradzi sobie w każdych warunkach.
pozdrawiam!