Linia zielona, rano. Miedzy 7:00 a 10:00 tłoczno, ruch niesamowity, wsiadają wysiadają, sprawnie, szybko, byle do pracy. Dojechałem do SSG (St.Stephen’s Green), zmieniałem kabiny, żeby wracać już do SDY (Sandyford) i wtem zauważyłem torebkę różową z jakimś folderem z dokumentami w środku i zapasowymi butami cichobiegami lub inaczej zwanymi baletkami.Ktoś Na NIESZCZĘŚCIE zostawił lub zgubił różową torębke damską.Na SZCZĘŚCIE to ja pierwszy ją dojrzałem. Dogłębnie nie przeanalizowałem zawartości na moje NIESZCZĘŚCIE. Zgłosiłem dyspozytorowi o znalezisku i ruszyłem. W połowie trasy przez radio dostałem komunikat, żeby torebkę oddać osobiście do rąk własnych pani na recepcji naszej. I tak postąpiłem. Wracając z przerwy zapytałem o torebkę, czy sie właścicielka zalazła. I owszem, znalazła się. Kazała BARDZO podziękować kierowcy, który ją znalazł, bo w środku było 2000€. Pani jechała zapłacić za wakacje, które będzie miała w październiku. No i życzę jej miłego wypoczynku.
Eeee, czyli jednak szczęśliwe zakończenie, pomimo faktu, że nieszczęścia wygrywają w tytule ze szczęściami 2:1
Szczęśliwe, jak najbardziej, bo uczciwość popłaca i wraca ze zdwojoną siłą.Jak by się właściciel nie znalazł to by było moje.