No to już po pierwszym dniu pracy jestem. Nie było tak źle. Zrobiłem dużo frytek kilka bułek różnych a później po 21 jechałem na szmacie. Ale już wiem, że to praca nie dla mnie. Chyba za nudno i do tego można bardzo szybko sie poparzyć gorącym olejem, tosterem, nagrzanymi metalowymi tacami itd. Brakuje mi gonienia czasu, krótkich przerw na pętli, marudzących pasażerów, śliskiej szyna a co za tym idzie ogromnej ilości adrenaliny. Ale cóż musiałem to zrobić, bo ciężko nam było normalnie wyżyć. Co dzień zadaję sobie pytanie czy warto było ruszać sie z domu. Mam nadzieję, że już niebawem będę bardzo zadowolony z mojej decyzji tylko wszystko wymaga czasu