Jak to bywa w piątek zawsze jest tłoczno. Ledwo rozpocząłem zmianę a już coś się działo. Dojeżdżałem do Heuston, zjeżdżając ze Stephens lane i nagle bam, brak napięcia, brak hamulców a na skrzyżowaniu tuż przede mną auta. Fakt, światło było po mojej myśli ale tak walić prosto w auta? Pociągnąłem mocniej joystick ale brak reakcji a skrzyżowanie tuż tuż. Bez kozery i na jednym wdechu ośmielę się powiedzieć, że doświadczenie nie pozwoliło mi spanikować. Nacisnąłem przycisk hamulca szynowego, wóz zwolnił, napięcie wróciło ale i tak musiałem zatrzymać się na samym środku skrzyżowania, gdyż ponieważ szanowny pan ksiądz nie umiał znaleźć biegu „rakieta” znaczy się wstecznego. Pomachał do mnie i jak zwolniło się miejsce przed nim po prostu pojechał do przodu.
Ruszyłem z The Point a w radiu słychać, że jakiś szanowny menel upadł na przystanku i będzie wzywany ambulans itd. Zdążyłem dojechać do Busaras. I tu zatrzymałem się na siedem minut. Wszystko za mną było opóźnione. Przeprosiłem moich szanownych pasażerów i pasożytów za opóźnienie i tak sobie czekaliśmy.
Po dwudziestej, po mojej pierwszej przerwie ruszyłem do city. Na Suir road szanowna młodzież w liczbie nie mniejszej niż 80 bawiła się, spożywała alkohol itd a wszystko na torach tramwajowych lub w pobliżu.
Po mojej drugiej przerwie znów ruszyłem do centrum. Na przed ostatnim przystanku czyli na Spencer Dock jakaś pani zaczęła stukać do mych drzwi z żądaniem otwarcia ich. Nawet jak by to była królowa to bym ich nie otworzył podczas jazdy no chyba, że to jeden z kolegów idzie z kawą. Zatrzymałem się, otworzyłem drzwi i ta zaczęła nadawać. Że z tyłu jest dziewczyna, że jest pod wpływem czegoś i żeby się z kimś skontaktować i żebym jechał ostrożnie bo może się przewrócić albo zwymiotować, i że Ona jest prawnikiem i by zadzwoniła na Garde ale nie wzięła telefonu ble ble ble. Grzecznie poinformowałem, że zajmę się tym jak tylko dojedziemy do końca. W The Point było dwóch CSO czyli kontrolerzy biletów vel. kanar. Naświetliłem im sytuację, oni zadzwonili do CCR (dyspozytor) a ten zawiadomił Garde (Policja). Nadjechały dwa radiowozy. Zadzwonili po matkę dziewczyny, ta tez przyjechała po jakimś czasie z gromadką dzieci i powiedziała, że jej nie odbierze. Przyjechał ambulans ponieważ laseczka w pewnym momencie miała odlot. Załoga pogotowia tez jej nie zabrała. Najlepszym wyjście było by wrzucić ja do morza które oddalone jest o kilkadziesiąt metrów od przystanku i jednego narkomana byśmy mieli mniej. W końcu panowie z Gardy zlitowali się i ja zabrali gdzieś….nie wiem gdzie.
A na Bluebel podpalili samochód….heheh. Taki to piątek.A pełnia za kilkanaście dni dopiero.
Jak to „brak napięcia, brak hamulców”? Toć Citadisy są budowane zodnie z myślą: 24V aku, 24V ładowania, padnie napięcie, idzie przetwornica i ładowanie ale pokładowe 24V zostaje, sterowanie jest wciąż obecne, prędkość wytraci się elektrodynamicznie na oporniku zastępczym hamowania (zamiast rekuperacji pójdzie ciepło przez opór prosto w niebo). Kurde, to nie produkty Konstalu, gdzie puszczanie, przepuszczanie czy niezałączenie to po prostu coś, z czym trzeba się liczyć. Sam Alstom już do czegoś zobowiązuje…
Naprawdę niski Citadis odmówił Ci załączenia hamowania przy zaniku napięcia w sieci?
Odmówił hamowania lub było baaaardzo słabe. Ewentualnie tylko bębnowe zadziałały i musiałem szynowymi trochę poklikać na wszelki wypadek. A brak napięcia pojawił się tuz po przejechaniu pod przerywaczem.