Osiemnaście dni zleciało jak z bicza strzelił.Ciężko powiedzieć czy odpocząłem, bo plan zrealizowany został w 120%. Ale siły częściowo zregenerowane. Zaplanowane spotkania z „bratem” i kolegami z pracy (byłej pracy) wypaliły.Z jednymi wódeczka,z drugim piwko i tramwaj nocny a z następnym w kabinie kurs na pętle i z powrotem. Rodzina niby też 😉 odwiedzona ale jak to z rodziną bywa nie każdemu się dogodziło, szczególnie tym najbliższym. Ponad dwa tygodnie spałem na materacu.Powiedzenie, że przyjaciół w biedzie się poznaje sprawdziło się. Tylko Krzyś i Ola pozwolili się wyspać dwie noce na łóżeczku po zabawie na weselu;)
W sobotę o 20:15 start już 19 raz w powietrze samolocikiem z Katowic. W nocy z Soboty na Niedzielę przestawimy zegarki godzine do tyłu więc i spania bedzie ciut więcej. A w poniedziałek na 18 do pracy. Jakieś święto w Irl jest więc sądzę, że wieczór bedzie spokojny. No i wrócimy do pisania co dzień.