Pierwsza dniówka a właściwie prawie nocka już za mną. Ciemno już było gdy rozpoczynałem pracę. Ostatni dzień długiego weekendu minął nad wyraz spokojnie. Tylko dwa tramwaje zjechały z rozbitymi szybami. Nastroje w pracy wśród pracowników średnie, ponieważ załoga odrzuciła uzgodniony kontrakt. Rozmowy trwały od października 2008 i jak widać się nie dogadali. A miałem nadzieję, że wszyscy już mają dość i przyjmą proponowane warunki.
A ja siadłem do wozu i ruszyłem w trasę. Po trzech tygodniach nieobecności na torach naprawdę bałem się, że będzie jakoś dziwnie 😉 jak to po urlopie. Ale chyba bardzo tęskniłem już za pracą i czułem się wybornie 😉 Po godzinie 23 miasto zamarło. Przez całą długość trasy miałem 8 pasażerów 42 metrowym tramwaju. Wsiedli na pierwszym i wysiedli w centrum.
dlaczego nie:)