Ci co śledzą mój profil Facebook – owy już przeczytali o spóźnieniu a Wy przeczytacie właśnie teraz.
Rozmowa o 4:25 rano z dyspozytorem:
– Dzień dobry
– Dzień dobry, spóźniłeś się dziś trochę.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu ale nie było nikogo innego tylko ja.
– O faktycznie, bardzo przepraszam. Nie wiem jak wytłumaczyć te DWIE minuty spóźnienia.
Nie, on nie żartował. Jego poczucie humoru jest na minusie a jak czasem walnie sucharem to Strasburger w porównaniu do niego jest komikiem wszech czasów.
Zapisałem sobie dokładnie ten dzień w moim kapowniku. Jeśli szanowny kierownik wróci do mnie w tej sprawie z pretensjami to będę musiał go od razu poprosić o pobranie danych z wozu, z rozmowy przez radio itd. Może i spóźniłem się dwie minuty z podpisaniem się na liście ale tramwaj wyjechał na czas a na końcowy przystanek dojechałem nawet dużo przed czasem a starałem się być jak najbardziej punktualny.
Ładnie to skomentował jeden z czytelników:
Krzysztof Dymek: „ W większości wypadków ludzie nieszczęśliwi pocieszają się tym, że dręczą innych… Trzeba jednak im współczuć. Nie ma innego wyjścia.”
Są ludzie, którzy pracują bo sprawia im to frajdę. Są też tacy, którzy pracują tylko po to, żeby mieć lepsze wskaźniki, bez względu na wszystko inne. Tych drugich należy unikać za wszelką cenę – wyjątkiem są sytuacje, kiedy można ich wrzucić do dziury ze skorpionami, z grubym, rozgrzanym do białości prętem wetkniętym w miejsce, o którym się głośno nie mówi, bo mówienie „dupa” publicznie nie przystoi osobom dobrze wychowanym. Wtedy trzeba to zrobić bez względu na koszty 😉