Niedziela , godzina 23.45 wszystkie tramwaje już zjeżdżają do zajezdni. Ja też ruszyłem z ostatniego przystanku , wyłączone światła w salonie pasażerskim i ognia do bazy.
Dwa przystanki dalej zauważyłem młodego chłopaka dobiegającego do następnej platformy. Biegł po torach więc od razu zwolniłem. Biegł i machał, żebym się zatrzymał. Zasadniczo nie powinniśmy nikogo zabierać już wracając do zajezdni i gdyby to był dorosły to chyba pojechałbym dalej.
Zatrzymałem się, spojrzałem na niego. Młody chłopak, około dwunastego roku życia. Ubrany elegancko , dżinsy, koszula na stójce, kurtka Canadian Goose czyli wiadomo ,że to Travelers czyli irlandzki Cygan ale ten akurat nie podróżuje tylko jest osiedlony 😊. O nich można by napisać kilka historii. Może i tak się kiedyś stanie.
Otwieram okienko kabiny.
— O co chodzi? — pytam.
— Czy jeszcze jakieś tramwaje jeżdżą?
Kręcę głową.
— Nie, o tej porze już nic nie ma.
Widzę, jak chłopak się marszczy, coś analizuje w myślach. Po chwili pyta, czy mogę go podwieźć.
— Powinieneś być już od dwóch godzin w łóżku — mówię, rzucając mu spojrzenie. — W zasadzie powinienem zgłosić na policję, że dziecko o tej porze kręci się samo po mieście.
Na dźwięk słowa „policja” momentalnie się cofa.
— Nie, nie, jest okej, pójdę pieszo.
Śmieję się w duchu.
— Wskakuj — mówię i otwieram drzwi.
Oczywiście wiadomo, że dzieciaki o tej porze są często jeszcze na dworze, szczególnie w tej okolicy.
Podrzuciłem go tam gdzie chciał. I tak miał przed sobą jeszcze kawałek drogi na nogach ale ja zrobiłem co mogłem. Chyba bym nie usnął tego wieczoru wiedząc, że mogłem go zabrać a nie zabrałem.
Pewnie za tydzień znów będzie szalał w kolegami, znów będą rzucać jajkami , znów rozlewać napoje na pokładzie, znów używać Vape’ów , a o tym że go podwiozłem? Zapomni . Ale tak to się wszystko toczy.