No może trochę przesadziłem z tym tytułem. Do rzeczy. Na przystanku Abbey streeet zapukała do mnie pani ze łzami w oczach i z pretensją w głosie powiedziała, że przyciąłem ją drzwiami. Wysunęła w moim kierunku prawą rękę . Szybko spojrzałem na jej nadgarstek, bo wydawał się nie naturalnie wygięty w eS. Szybko zapytałem czy potrzebuje pomocy, czy wezwać ambulans. Odmówiła, stwierdziła, że sama pojedzie gdzieś tam do jakiegoś swojego doktora, bo na pogotowie pewnie będzie czekać najmniej godzinę. Nie dziwie jej się. Faktycznie niektóre przypadki muszą swoje odsiedzieć na ulicy w oczekiwaniu w kolejce na przyjazd pogotowia. Dojechała ze mną do końcowego przystanku. Wysiadłem i jeszcze raz zapytałem czy mogę jej jakoś pomóc i że bardzo jest mi przykro z tego co się stało. Zastanawiam się tylko jak i gdzie ona włożyła tę rękę, żeby mogła ją tak powyginać. Przecież te drzwi można łatwo zatrzymać i spokojnie wsiąść.
Powiedziała mi tylko – agresywnym tonem-, żebym lepiej to zgłosił, bo ona to zgłosi na pewno i tego tak nie zostawi. Od tego płaci firma ubezpieczenie, żeby ludziom wypłacać odszkodowania. Monitoring na wozie jest wiec zobaczymy być może co ona tam robiła z tymi drzwiami. Jak na razie nikt mnie nie wzywał a zdarzenie miało miejsce już jakieś dwa tygodnie temu.
…jakaś oszustka ta pani.
też mi się tak wydaje 😉