No to sądzę, że juz teraz każdy chyba zadowolony 😉 zdjęcia są, prace dostałem ;). konsola w tramwaju faktycznie nawet dla mnie wyglądała kosmicznie ale zaraz po pierwszym dniu poznałem wszystko i teraz na pamięć, po ciemku i bez zastanawiania się mogę odnaleźć konkretny guziczek, przycisk itd.
Pracy w piątek było dość dużo. Rozpoczęliśmy od razu z biegu od podróży do miasta. Wszystko było ok. Przy zajezdni niespodziewanie dostaliśmy „cover rund” czyli przyszedł kolega który siedział w rezerwie i dał nam wolne na 30 minut i dojechał do końca trasy i z powrotem do RedCow za nas. W tym czasie mogłem napić się herbatki i zjeść kanapeczkę 😉
Ponownie wskoczyliśmy w wóz 3017 i jazda. Znów kółko bez żadnych problemów. A później długa całogodzinna przerwa. Wypoczęty ale zarazem zmęczony tak długi oczekiwaniem rozpocząłem drugą część dnia pracy. Dojechaliśmy z RedCow do Talaght, wszystko było OK.W drodze powrotnej przed nami z zajezdni powinien wyjechać „szczyt” tramwaj Service no. 314 ale z powodu usterki pozostał w zajezdni i to my byliśmy już za niego na trasie z 5 minutowym opóźnieniem. Nigdzie mi sie nie spieszyło ale wszystko dało się nadrobić. Dwa przystanki dalej przez radio usłyszeliśmy, właściwie to mój „Minder Driver” bo ja jeszcze dość jestem skoncentrowany na jeździe i ciężko czasem coś wyłapać przez radio, że tramwaj przed nami ma awarię i wszystkich wysadza no i niestety to my musimy zabrać jego ludzi. Ech tłoczno zaczęło się robić. Gdy dojechaliśmy do Heuston drzwi nie chciały sie zamknąć. Się wtedy musiałem nagadać. Włączyłem mikrofon i nadałem komunikat, że następny tramwaj za 2 minuty i proszę odsunąć się odrzwi. I tak na każdym przystanku. Ale bez jakiegoś zdenerwowania jechałem i bez stresu. A co tam, za mną było już 5 tramwajów chyba. Na którymś z przystanków jeden z niecierpliwych pasażerów pokazał mi zegarek. Stary numer skąd ja to znam 😉 heheh. Szybko odpowiedziałem, że kradzionych nie kupuje a mam swój i to bardzo dobrze pracuje 😉 patron Dave się zaczął śmiać bo nie słyszał jeszcze takich tekstów nigdy. Jak by popracował trochę w Polsce to by sie nasłuchał jak potrafią szanowni pasażerowie umilić człowiekowi pracę. Dalej już był relaks. Ostanie kółko zostało do wykonania. Na którymś z przystanków włączył sie ekran, ponieważ ktoś z podróżujących nacisnął przycisk żeby skontaktować się z motorniczym. Troszkę się zląkłem ale Dave powiedział „Fuck this” jak coś będzie chciał to jeszcze raz naciśnie. Dojechaliśmy do końca wszystko było w jak najlepszym porządku. Przy James Hospital jeden z CSO (kanar) przyszedł i powiedział, że mamy rozbite jedne z drzwi. No cóż, kontakt z CCR (dyspozytor) wysadziliśmy wszystkich pasażerów i jazda do zajezdni „Out of Service” .
A jeszcze w miedzy czasie był komunikat przez radio czy ktoś z motorniczych nie znalazł parasoli bo jeden z pasażerów właśnie zgubił jego ULUBIONĄ. Przeraźliwy śmiech nas ogarnął. Na jednym z przystanków znów jakiś pijaczek wysiadał, zgubił szalik i przykleił nam gumę do żucia na przedniej szybie.
Ech a ja myślałem że tu będzie strasznie nudno 😀
A teraz sobota, wypoczynek, o godzinie 19:00 mamy firmowa imprezkę, jedzenie i napitek 😉 Także życzę wszystkim miłego weekendu i do przeczytania w poniedziałek.