awruK, awruK, awruk – krzyknął motorniczy po zjeździe na zajezdnię.
Tak mogę rozpocząć dzisiejszy wpis. Dziś miałem chyba najbardziej śliski wóz na ziemi a może i nawet w całej galaktyce 😉 Nie było miejsce żebym nie ruszył bez poślizgu. Ciągle było tylko słychać wziuuuuuu. Aż dziw bierze, że wytrzymywały to silniki i rozrusznik. W pewnym momencie usłyszałem jakiś inny dźwięk z pod kół niż miał być i troszkę się zląkłem. Ale po zatrzymaniu się i ponownym ruszeniu wszystko wróciło do normy. Hamowanie nie było najgorsze, bo wiedziałem że jest ślisko i rozpoczynałem ten manewr odpowiednio wcześnie oczywiście przy użyciu pełnego hamowania czyli pedał hamulca za ogranicznik, wtedy opadają hamulce szynowe. Jednym słowem masakra. Na szczęście nie było nikogo kto miał jakiekolwiek pretensje, że za wolno jedziemy.