Jakieś źle fluidy dziś mnie ogarnęły. Pierwsza runda a ja już kipiałem ze złości do ludzi. Auta mnie blokowały na skrzyżowaniach, drzwi trzymali. Ale zaraz po tej rundzie miałem przerwę, zjadłem obiad, ochłonąłem. Później sie rozpadało. Wycieraczka chodziła wolniejszym biegu, prawie zasypiałem i rozmyślałem. Strasznie nudno tak „samemu” tu być. Normalnie jak by dziś małżonka zadzwoniła i powiedziała wracaj, to bym sie spakował i wrócił. No i zadzwoniłem do niej i mnie pocieszyła ze ona tez chce jak najszybciej być ze mną ale tu w Irlandii 😉 pomimo tego ze jak na razie z angielskiego to umie dziękuję, cześć, tak i nie 🙂 (a może umie więcej a sie nie przyznaje)
Na koniec dniówki kolega pojechał za mnie cover rundę i mogłem do domu jechać 30 minut wcześniej 😉