Późna druga zmiana na linii zielonej. Jak tam strasznie ciemno jest po godzinie 22:30. Normalnie strach jechać a już nie wspomnę, żeby jakiś telefon odebrać. Wczorajsza zmiana była całkiem niezła. Trzy kółka i przerwa, znów trzy kółka i przerwa i dwa kólka i skończyłem o 23:13 a później miałem dosiedzieć do 0:45 ale pan dyspozytor się zlitował, zadzwonił 10minut po północy i puścił mnie do domu. Także już zaczynam dostrzegać minusy a może tylko różnice z poprzedniej pracy. Już nie pije kawy z termosu czy ze słoika w tramwajku gdzie mogę się oblać, tylko na zajezdni z kubeczka, przed telewizorem czy komputerem. Trochę mi brakuje tych spartańskich warunków 😉 Teraz już będzie problem zadzwonić do kogoś i gadać przez całą długość linii, bo obie ręce zajęte, dyspozytor może zajrzeć do kabiny dzięki kamerom na przystankach no i ludzie wszystko widzą za szklanymi drzwiami. Ale za to wozy sprawują się świetnie. Nie martwię się, że nie zatrzymam się na przystanku, czy nie pojadę na wzniesieniu bo piaseczek pod koła sypie komputer.
Dziś mam ostatni serwis (tramwaj) z St. Stephen’s Green o godzinie 0:53 z ostatnimi pasażerami. Mam nadzieję, że będzie cisza i spokój