Myślałem, że się spóźnię do pracy. A tu okazało się, że pomyliłem rozkłady i miałem jeszcze kilka minut w zapasie. Wziąłem „świeży” tramwaj z zajezdni i wyjechałem na trasę. Przejechałem może trzy przystanki i słyszę w radiu, że jakiś gówniarz wjechał prosto przed tramwaj na hulajnodze. Podobno jemu nic się nie stało ale jego pojazd utknął tak mocno, że nikt nie umiał go wyciągnąć. Przyjechała straż i oni już sobie poradzili z tym problemem. O oczywiście na każdym przystanku opóźnialiśmy po kilka minut, informując pasażerów o wypadku na trasie. Część z nich wysiadała po moim komunikacie i szli na nogach bo to chyba szybciej było ;). Już prawie mieliśmy ruszać a tu nagle Boo dzwoni, że u niego w tramwaju ktoś sie przewrócił i potrzebny będzie ambulans. A że to było na przeciwko mnie nie omieszkałem się tam udać. Okazało się, że pijana lub naćpana matka dwojga małych dzieci w wózku zasłabła (jeb*na) Jej kompan ciągle był przy niej, trzymając jej głowę a w drugiej ręce popijał drinka. Przyjechało pogotowie, ocucili szybko „panienkę” a ona ich przegoniła.
Gonitwy żadnej nie było, żeby nadrobić stracony czas, bo kilka tramwajów zostało zawróconych na trasie (są 3 takie miejsca) każdy z nas zmienił swój serwis na komputerze (pociąg,rozkład,brygadę) lub przesiadali się co niektórzy na trasie. Wszystko było OK tylko jeden kolega z za Morza Śródziemnego bardzo narzekał, że ON MUSI mieć przerwę i że umiera z głodu. Pozostawię to bez komentarza. Więc dostał polecenie, żeby zjechać do zajezdni a pasażerów wysadzić na najbliższym przystanku co uczynił. Później wszyscy dostaliśmy podziękowania od CCR za świetną współpracę. Minęła mnie jedna przerwa ale później to nadrobiłem, bo siedziałem na zajezdni przez godzinę. Został mi tylko ostatni kurs z RedCow do centrum i z powrotem i o godzinie 1:09 skończyłem swoją służbę