Wieczór w pracy był nawet dość wesoły. Trzech pijanych młodych francuzów chciało zapłacić za jedzonko kartą kredytową ale coś się nie dało, później znaleźli jakąś drugą i też była zablokowana 😉 no i odeszli z pustymi rękami. Gdy już zamykaliśmy zaczęli się zjawiać ludziska, żeby wygodnie położyć się na sofach i czekać na poranne przesiadki. Ale chyba zostali przegonieni przynajmniej na chwilę, bo ekipa sprzątająca musiała umyć u nas podłogę. Na zmianie było bardzo multiljęzykowo:
Zuri – manager – Malezja
Sadri – prawie manager – Kosowo
Rosario – Hiszpania – prawie wszyscy ją mylą i próbują do niej mówić po polsku, bo urodę ma naszych 😉 dziewczyn
Woytech – Słowacja
Aleksandra – Polska
no i standart Ja 😉