Noc z środy na czwartek miałem niby spokojną. Siedziałem na zajezdni do północy, wyprowadziłem wozy które zjechały na drugiej zmianie i zostały sprawdzone przez mechaników. O godzinie 0:45 wyjechaliśmy z gościem od śmieci na opróżnienie koszy z odpadków. Ja na szczęście tylko prowadziłem pojazd chociaż nie wiem kto tej nocy miał lepiej. On sie uwijał tak szybko jak tylko potrafił a ja pociłem się, żeby zatrzymać tramwaj chociaż na przystanku i ruszyć jako tako. Potwornie ślisko jak to na jesień było w nocy.
Tramwaj 102N w swojej konstrukcji posiada piasecznicę, czyli takie urządzenie które uruchamia sie przez pociągnięcie dźwigni po prawej stronie mocno do siebie. Wtedy prosto pod koła, na tory sypie się piasek, co umożliwia lepsze hamowanie i ruszanie, ponieważ bardzo zwiększa sie tarcie. No i tak robiłem na każdym przystanku, na każdym podjeździe i zjeździe. Ale cóż z tego jak w pojemniku był piach ale mokry, który w ogóle nie leciał. Kiedyś była suszarnia piachu i ludzie od tego ale przy naszym aktualnym taborze, jest to zbędne ponieważ tramwaje konstrukcji 105N nie posiadają piasecznic. W każdym razie wyrobiłem sobie całkiem nieźle mięsień prawej ręki podczas siłowania z wajchą.
Ach bym zapomniał o opisie hamowania. Jest to bardzo skomplikowany proces w opisie no i dla początkującego w wykonaniu.. Należy korbą po lewej (nastawnik) kręcić w kierunku hamowania czyli do siebie i równocześnie ciągnąć druga ręką wajchę od piasecznicy. Gdy tylko zapali sie kontrolka od hamulców bębnowych (koła sie blokują i jadą w poślizgu) należy zaprzestać hamowania i od razu rozpocząć jazdę na jeden kontakt (przyspieszanie) w celu odblokowania hamulców i znów zacząć hamować. Operacje powtarzać aż do zatrzymania. Można też a właściwie należy w skrajnie trudnych warunkach używać czuwaka (trzyma się go lewą nogą choć niektórzy używają do tego cegiełki – oczywiście jest to zabronione), który uruchamia hamulec szynowy, ten który opada między kołami na szyny (stąd nazwa) ale również uruchamia hamulce bębnowe które blokują koła. Jednym słowem kołomyja, sprawności obu rąk wzrasta z każdym zatrzymaniem.
W tramwajach 105N to wszystko robi się pedałami co opisywałem chyba już wcześniej. Hamowanie 102N pamiętam bardzo dobrze z kursu, kiedy to pan Piotr (instruktor) kazał się maksymalnie rozpędzić a następnie w nieoczekiwanym momencie używał gwizdka około 5cm od ucha. To był sygnał rozpoczęcia hamowania awaryjnego czyli z użyciem piasecznicy, czuwaka i hamulca roboczego (nastawnikiem). Każdy zatrzymywał się wzorowy, gdyż kurs robiłem pomiędzy kwietniem a lipcem i wtedy nie mieliśmy okazji pojeździć i hamować na śliskiej szynie. No i oczywiście te wrażenia. Ten gwizd do końca życia będę pamiętał 😉