Jak to jest, że zazwyczaj przed końcem zmiany coś się dzieje / przytrafia. Ostatni raz już byłem w centrum, już drzwi zamykam, już wyglądam sygnału, bo przyciskiem wzbudziłem pętlę a tu mi nagle kobieta puka do drzwi, że jej ktoś tam bilet kupuje. Spojrzałem na nią i grzecznie powiedziałem, sorry laska ale ja czekać nie mogę. Ale ja…yyyy….to ja może wysiądę. No i zaczyna zbierać torby. Najpierw jedna wielka, później druga mniejsza, do tego dwie siatki….ludzie…….nie wytrzymam. Ktoś z pasażerów się rozgląda i mówi, że jej współtowarzysz już idzie. Chłopiec wolnym krokiem zmierzał do tramwaju.
Jak można być tak roztargnionym. Najpierw bilet trzeba kupić a później wsiadać. Do jasnej cholery to nie jest taksówka, że poczeka. Dlaczego reszta pasażerów umiała kupić bilet wcześniej.
No i się fala spóźnienia potoczyła. Na którymś ze skrzyżowań zostałem zablokowany przez autobus. Na dalszych przystankach już było więcej ludzi itd itd itd. Także jak widać na tym przykładzie, jedna pojedyncza istota potrafi spieprzyć cały plan dnia.
twój błąd. było odjechać i jeszcze kanarom dac cynk.
Po kropce pisze się z dużej litery…tak na przyszłość panie gramatyku-ortografie