Dziś padł jeden wóz na trasie. Nie miał w ogóle trakcji,jazdy jakkolwiek się to nazwie nie jechał do przodu. Motorniczy musiał przesiąść się do drugiej kabiny i „pod prąd” przejechać kawałek a później wskoczyć na właściwy tor. Dojechał do końca i tam zostawił swój tram. Dwie godzinki później zjawił się tramwaj który go doholował do zajezdni. No i to na tyle dzisiejszej opowieści