..i nerwowy ostatnim czasy jeden z dyspozytorów jest.Linia zielona, niby cisza, spokój, sielanka. A tu masz Ci babo placek. Kilka nastolatek siedziało na przystanku, piły cidera (takie piwko jabłkowe ale nie jabol). Wsiadły do mojego tramu. Grzecznie powiedziałem im: Get lost. Nie możecie z piwem itd. W zamian otrzymałem gest pojednania 😉 środkowy palec. Wyłączyłem klimę i powiedziałem, że czekamy na gliniarzy. I tu się dyspozytor wtrącił. A co się dzieje, a dlaczego stoisz-zadawał pytania. Też grzecznie chciałem odpowiedzieć, żeby się odczepił. Poradzę sobie. „Twardym trzeba być nie miętkim.” Zanim się odezwałem już mi mówił, żeby jechać dalej tam ochrona będzie czekać itd. Pojechałem na następny stop, one wysiadły a ten znów na radiu: No co się tam dzieje, dlaczego jedziesz, miałeś czekać.
Sytuacja druga. Motorniczy z mniejszym doświadczeniem, grupa młodzieży, trzymają drzwi. Nie umiał sobie z nimi poradzić (z drzwiami i łebkami). Drzwi się popsuły. Dyspozytor nakazał wywalić wszystkich, zerwać plombę „drzwi” i powrót do zajezdni. No i się wtedy zaczęło. Chłopak trochę zdenerwowany i do tego słaba jakość połączenia akurat w tym rejonie i „nadzorca” dostałe białej gorączki. Co zrobił? Powiedział, że kilka następnych tramwajów, w obu kierunkach nie zatrzymuje się na Stillorgan z powodu w/w młodzieży 😉 Mnie to ogólnie rybka 😉 ale ludzi szkoda co bilety kupują, co chcą wysiąść lub wsiąść.
Wydaje mi się, że trochę chłopak za bardzo zestresowany i właśnie nadopiekuńczy 🙂