„Żeby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała” – mądre to powiedzenie. Kolega wysiadał z kabiny, szedł na przerwę i jeszcze w tramwaju stanął na plastikowej butelce i skręcił kostkę. Przez radio powiedział dyspozytorowi o całym zajściu. Tak się złożyło, że i ja szedłem na przerwę, poczekałem z nim na przystanku. Za dwie minutki dyspozytor już leciał z bandażem. Gość wcześniej pracował w straży pożarnej więc ma doświadczenie. Poza tym ma kurs pierwszej pomocy. Tu w Irlandii, wyobraźcie sobie, jest zakaz pomagania komuś, gdy ulegnie wypadkowi. Zupełne przeciwieństwo do Polski.
Noga napuchła, zaprowadziliśmy go do budynku, pogotowie przyjechało i na zwolnienie.