Planowo miałem ruszyć o 23:03 z Saggart już bez ludzi do zajezdni. Na przystanku pojawił się jeden maruder. A co mi tam – pomyślałem. Zabiorę gościa, pewnie wraca z pracy, niedziela wieczór, już prawie nic nie jeździ. Podjechałem na przystanek, załączyłem „gorący” guzik, żeby klient sam mógł sobie drzwi otworzyć. Czekam. Sygnał do odjazdu…”Bing Bing Bing”…gość dalej siedzi na ławce. Ruszyłem. Dwie sekundy później on zerwał się z ławki i zaczął mnie gonić. Nie zdążył. No trudno, chciałem dobrze a i tak już miałem bez ludzi wracać.
Na następnym przystanku zobaczyłem dwóch gości. O, może oni będą chcieli jechać. Zatrzymałem się, znów gorący guzik. Żadnej reakcji z ich strony. Nie to nie, dobranoc. Coś tam gestykulowali w oddali.
Człowiek chce dobrze a ludzie tego nie doceniają i jeszcze narzekają.
Dobranoc.